Niniejszy wywiad pochodzi z drugiego tomu "Atak Tytanów: Bez żalu".
Postać, w której jest to "coś"
- Skąd wziął się pomysł na postać Levia?
Hajime Isayama: Jego pierwowzorem były postaci takie jak Kyuuzo z "Siedmiu samurajów" czy Ushiwakamaru - pomimo niskiego wzrostu odznaczające się niebywałą siłą.
Hikaru Suruga: A czy od początku wiedział pan, że będzie miał ten swój charakterystyczny wzrok?
HI: Zamierzałem obdarzyć go takim spojrzeniem spode łba, coś na kształt Hieia z "YuYu Hakusho".
- A czy spodziewał się Pan, że postać ta będzie się cieszyć tak wielką popularnością wśród fanów?
HI: Właściwie to nie wiem dlaczego, ale prawda jest taka, że gdy tylko stworzyłem pierwszy, roboczy szkic Levia, przypuszczałem, że tak właśnie będzie. Narysowałem go wzorując się na zdjęciach ogolonych na krótko żołnierzy, ale gdy tylko spojrzałem na jego twarz, zrozumiałem, że jest w niej to "coś". Miałem przeczucie, że ta postać się przyjmie.
- A czy czuł pan coś podobnego przy tworzeniu jakiejś innej postaci?
HI: Mam wyjątkowy sentyment do postaci dalszoplanowych, na przykład do takiej Rico. Nie mogłem się też doczekać, kiedy będę mógł narysować Ymir w tytaniej postaci. Chciałem, żeby po przemianie była brzydka, szkaradna - coś w rodzaju "Człowieka-potwora Bema" (jap. "Youkai ningen bem") ze znanego filmu i anime. W sumie trochę żałuję, że Eren w formie tytana nie wyszedł mi trochę bardziej odrażająco.
HS: Swoją drogą, czy oczy tytanki Ymir są całe czarne?
HI: Nie, mają nieco białka, ale niedużo.
HS: Właśnie! To dlatego są takie... niepokojące i przerażające!
HI: Wygląda trochę, jakby nosiła szkła kontaktowe powiększające źrenice...
HS: Faktycznie.
HI: Jej wzrok miał wywoływać w odbiorcach taki pierwotny, atawistyczny lęk. To samo tyczy się z resztą małpoluda. Przez te wielkie, czarne źrenice człowiek ma wrażenie, że nie wie, gdzie te postaci właściwie patrzą.
HS: Serio? W sumie coś w tym jest!
HI: Źródłem tego strachu jest właśnie niemożność odczytania kierunku spojrzenia. Podobno ewolucyjnie rzecz biorąc, proporcje pomiędzy wielkością źrenic i białek u rasy ludzkiej zwiększyły się na rzecz tych drugich właśnie po to, by ułatwić określenie kierunku spojrzenia rozmówcy, a co za tym idzie - usprawnić komunikację.
HS: Czyli nawet jeśli mam wrażenie, że małpolud patrzy na mnie, to w rzeczywistości może patrzeć zupełnie gdzie indziej?
HI: Dokładnie. Nie wiemy, na czym skupia się jego wzrok.
Postać silniejsza niż na to wygląda
- Pytanie do pani Surugi: czy lubi pani Levia?
HS: Tak.
- Cóż za błyskawiczna odpowiedź...
HS: I tak zbyt wolna (śmiech)
Tak, uwielbiam tę postać, tak samo jak Erena po transformacji w tytana.
- Naprawdę? Czy mogłaby pani to rozwinąć?
HS: Podoba mi się, że włosy Erena są po przemianie tak potargane, w kompletnym nieładzie. Fascynują mnie też kontrasty pomiędzy rzeczami małymi i dużymi... przy czym to do tych drugich mam szczególną słabość. Bardzo lubię też zmienioną w tytana Annie.
HI: Ja też szczególnym uczuciem darzę tytanów. Opancerzonego, kobiecego, no i małpoluda, oczywiście...
HS: Właśnie, małpolud! Szczerze mówiąc, ta postać wyjątkowo mnie przeraża!
Nie mogę się już doczekać, kiedy ponownie się pojawi!
HI: Oho. (śmiech)
HS: A wracając do Levia, szczególnie podobał mi się w rozdziale 55, w scenie, gdy uderzył Sanesa.
HI: Miło mi to słyszeć.
HS: I te wyraźnie zarysowane mięśnie na jego plecach...
HI: Narysowałem to w ten sposób, gdyż chciałem zwiększyć wymowę tej sceny, wynikającą z faktu, iż człowiek mierzący zaledwie 160 cm wzrostu z taką siłą uderza kogoś o wiele większego od siebie. Jak jednak wiadomo, siła ciosu w dużej mierze zależy od wagi tego, kto go zadaje.
- No tak, jeśli dobrze pamiętam, nasz kapitan waży około 70 kg*
HI: Zgadza się. Zresztą, generalnie rzecz biorąc, taki sam mechanizm działa też w przypadku Kenny'ego.
U obu tych postaci chciałem ukazać tę niewidoczną na pierwszy rzut oka siłę, drzemiącą w ich wnętrzu. Nawet bez ubrań nie wyglądają na swoją wagę, jasne jest jednak, że ich ciała różnią się nieco od przeciętnych ludzi. Swoją drogą, takie trzy kilo różnicy w wadze ciała naprawdę bardzo wpływa na siłę zadawanych ciosów.
Przebudzenie wojownika
HS: "Bez żalu" opowiada o tym, jak bandyta z podziemi staje się zwiadowcą. Jak opisałby pan przemianę emocjonalną, którą przeszedł Levi?
HI: Hm. Jeśli miałbym podsumować jakoś oś, wokół której obraca się pojmowanie świata i sposób myślenia Levia, przyrównałbym ją do mechanizmów znanych z filmu "The Hurt Locker". (pl. "The Hurt Locker: W pułapce wojny", amerykański dramat wojenny, 2008, reż. K. Bigelow - przypis tłum.)
HS: Oo! Naprawdę?
HI: Film ten opowiada o genialnym saperze służącym podczas wojny w Iraku. Z początku po prostu rozbraja on kolejne ładunki wybuchowe, nie interesując się przesadnie ogólną sytuacją na froncie, nie czując lęku przed śmiercią, jedynie czerpiąc przyjemność z wykonywanej pracy. Z czasem jednak pojawiają się komplikacje - na przykład jeden z towarzyszy broni uderza go, nie zgadzając się z jego metodami. Pojawia się coraz większa presja, bohater popełnia błędy, a jednocześnie zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jaką rolę odgrywa jego kraj w tym konfikcie. Po powrocie do domu ma szansę, by na dobre przejść do cywila i wieść normalne życie, jednak ostatecznie wybiera powrót na pole walki. Myślę, że Levi ma z tą postacią sporo wspólnego.
HS: Czyli najlepiej czuje się na polu walki?
HI: Po prostu zrozumiał, co potrafi robić najlepiej, jak najskuteczniej wykorzystać swój potencjał. W podziemiach przez długi czas żył dla siebie i skupiał się na przetrwaniu, jednak gdy wszedł w relacje z innymi ludźmi, zrozumiał, że nie jest sam i że może żyć również dla nich. A potem wreszcie wyszedł na powierzchnie... i pojął, że w dalszym ciągu znajduje się w ograniczonym, tym razem ogromnymi murami, świecie. Wtedy właśnie, podobnie jak bohater "The Hurt Locker", zrozumiał, że powinien w nim robić to, co potrafi najlepiej. Dotarło do niego, na czym polega jego mysja.
Wybór dalszej drogi
HS: Szczerze mówiąc, mnie też zdarzyło się zastanawiać nad sensem życia. Szukałam w nim jakiegoś większego celu, nie satysfakcjonowało mnie bezcelowe spędzanie kolejnych nudnych dni, a szara codzienność przyprawiała mnie o niechęć. Dlatego właśnie, gdy po raz pierwszy sięgnęłam po "Atak Tytanów", zrozumiałam, że będę mogła się utożsamiać z postaciami z tej mangi.
HI: Naprawdę? Bardzo mi miło.
- Mówi pani o tym wrażeniu, które odnoszą niektórzy żyjący za murem ludzie? Tym, że żyją jak bezwolne, przeznaczone na rzeź bydło?
'HS: Zgadza się.
HI: I o tej przemożnej chęci wydostania się poza mury.
HS: Właśnie. Pamiętam, jakie wrażenie wywarła na mnie scena w tomie 4, gdy Armin pyta Erena dlaczego tak bardzo chciał zobaczyć świat za murami. A gdy przeczytałam kilka kolejnych kwestii, zrozumiałam, że Eren ma na to pytanie świetną odpowiedź.
HI: Owszem. W tej krótkiej kwestii chciałem zawrzeć podsumowanie postawy życiowej negującej bycie tym "bezwolnym bydłem".
Myślę jednak, że niektóre jednostki ludzkie reprezentują postawę wręcz odmienną - co z tego, że jesteśmy bydłem? Żyjmy tak, jak potrafimy najlepiej.
Tych, którzy w mojej mandze wiodą swą walkę o przetrwanie wewnątrz murów, można porównać do pracowników chcących zmieniać swą firmę od wewnątrz. Jeśli sytuacja staje się niekorzystna, spróbujmy ją zmienić, zaczynając od siebie samych.
Nie podejmuję się jednoznacznie stwierdzić, która z tych postaw jest słuszna.
HS: Rozumiem... Jeśli chodzi o mnie, po przeczytaniu odpowiedzi Erena ("Dlatego, że w ogóle sie urodziłem") stwierdziłam - o kurczę, o tym nie pomyślałam!
Nie wiem jaką drogą pójdą bohaterowie "Ataku Tytanów" w kolejnych tomach, ale mogę powiedzieć jedno - nie mogę się już doczekać ich dalszych losów!